Pewien chłopak popełnił przestępstwo (nie wiem czy kiedykolwiek o tym słyszeliście, czy nie) i został wrzucony do więzienia. Podczas rozprawy sądowej członkowie ławy przysięgłych orzekli: „Uznajemy go winnym tego czynu i żądamy jego życia”. Sędzia powiedział: „Skazuję cię na śmierć przez powieszenie, aż twoje śmiertelne życie odejdzie, a niech Bóg zlituje się nad twoją duszą”. Zabrano go do więzienia i umieszczono w celi. Miał zostać tam, aż do śmierci. Jego przyjaciele przychodzili do sędziego i mówili: „Sędzio, popieraliśmy cię, abyś był wybrany w tym mieście, prosimy, nie pozwól, żeby ten młody człowiek umarł w ten sposób”. (…) Tak, więc ci ludzie błagali i błagali, aby on tego nie uczynił. Za jakiś czas do gubernatora stanu przyszła matka. Płacząc, upadła przed drzwiami, prosząc, aby ją wpuszczono. W końcu jakiś człowiek przyszedł i powiedział: „Gubernatorze, matka tego chłopca jest na zewnątrz i pragnie zobaczyć się z tobą”.. Gubernator rzekł: „Wprowadźcie ją”. Ta kobieta w pokorze przyczołgała się do gubernatora, uchwyciła jego buty i powiedziała: „Panie, to jest moje dziecko. Nie zabijaj go. Nie zabijaj go. On jest jedynym, którego otrzymałam, nie zabijaj go”. Rzekła: „On nie chciał tego uczynić. Gubernatorze, pozwól mu żyć w więzieniu, lecz nie odbieraj mu życia”. Gubernator odpowiedział: „Cóż, zejdę na dół i zobaczę się z nim”. Powiedziała: „Dobrze”. Tak, więc gubernator zszedł do więzienia, gdzie znajdował się chłopak. Ten chłopak chciał być arogancki. Powiedziano: „Przybył ktoś, aby się z tobą zobaczyć”. Gubernator wszedł i powiedział: „Młody człowieku, chciałbym z tobą porozmawiać”. On był rzeczywiście arogancki, po prostu usiadł, zaciął się i nie chciał nic powiedzieć. Gubernator rzekł: „Młody człowieku, chciałbym porozmawiać z tobą. Chcę mówić z tobą”. Chłopak zachowywał się tak, jakby go nawet nie słyszał.
„Młody człowieku, jeśli mi pozwolisz, mogę ci pomóc.”
„Wynoś się stąd! Nie chcę cię słuchać”.
„Cóż, synu…”
„Zamknij się! Nie widzisz, że jestem zdenerwowany? Nie chcę, słuchać żadnego słowa, które zamierzasz powiedzieć”.
„Cóż, przyszedłem…”
„Wynoś się z tej celi!”
Tak, więc on wyszedł. Zamknięto drzwi. Kiedy chłopak szedł z powrotem, policjant przy drzwiach powiedział: „Jesteś najgłupszą osobą”.
Chłopak zapytał: „Kim właściwie był ten dziwak?”. Strażnik odpowiedział: „To był gubernator stanu”. „Niemożliwe! Tylko nie gubernator! Jedyny człowiek, który mógł mnie ułaskawić, a ja wyrzuciłem go z mojej celi. Jedyny człowiek, który mógł mi podpisać przebaczenie, a ja wyrzuciłem go z celi”. Kiedy gubernator wyszedł z więzienia, powiedział: „Dokonał swojego wyboru”. Ostatnią rzeczą, którą ten chłopak powiedział, kiedy nałożyli mu na twarz czarny kaptur i założyli sznur na jego szyję, by go powiesić, było: „Pomyślcie sobie, gubernator stał w mojej celi, a ja mogłem otrzymać przebaczenie, jeśli nie wyrzuciłbym go za drzwi”.
Skąd możemy wiedzieć tego poranku, że Gubernator nie stoi w gotowości przy naszej celi? Nie wyrzucajcie Go precz, jeśli nie otrzymaliście od Niego jeszcze przebaczenia. Nie tylko Gubernator, lecz Król. Jedyny, który ci może wybaczyć. On może stać przy tej małej celi, w której żyjesz już przez długi czas. Czy nie pozwolisz Mu wejść? Jeśli nie wydałeś Mu się całkowicie, to któregoś dnia dowiesz się, że mogłeś Mu otworzyć w ten prosty, pokorny sposób, który potraktowałeś za bandę, głupców, ludzi, którzy nie wiedzą, o czym mówią, wtedy poznasz, że Gubernator jest tutaj tego poranku. Jeśli masz potrzebę w swojej małej celi choroby i nie możesz się z niej wyzwolić, Gubernator jest tutaj. Gubernator świata. On jest sprawiedliwy, On wyprowadzi cię z tego. On przychodzi, On podpisał twoje uniewinnienie, On po prostu chce ci to dać tego poranku. Nie odwracaj się od tego.
Słowo ułaskawienie przypomina mi pewną historię, którą kiedyś czytałem o… wydaje mi się, że to się wydarzyło w czasie Wojny Rewolucyjnej. Był pewien człowiek – żołnierz, żołnierz piechoty – który zrobił coś, co było… Sąd orzekł, że jest winny i został skazany na rozstrzelanie. Myślę, że chodziło o zaniedbanie obowiązków na jego przyczółku w czasie bitwy. I miał on zostać stracony przez pluton egzekucyjny. A jednemu koledze zrobiło się bardzo żal tego człowieka i udał się do szlachetnego prezydenta Lincolna. Ponieważ Lincoln był chrześcijaninem… Powiadają, że jechał swoim powozem, kiedy ów posłaniec wyszedł mu na spotkanie. On padł na kolana i powiedział: „Panie Lincoln, prezydencie Stanów Zjednoczonych, łaskawy panie” – mówił – „proszę o łaskę dla kogoś, wiedząc, że jest pan chrześcijaninem i że ma pan w swym sercu współczucie dla ludzi wyczerpanych”. Powiedział: „Mój przyjaciel był na przydzielonym mu posterunku, lecz kiedy zaczęły huczeć karabiny i strzelać armaty, on się przestraszył i porzucił swój posterunek. Panie Lincoln, on tego nie chciał zrobić. Jest dobrym człowiekiem. A teraz od dziś za tydzień musi umrzeć rozstrzelany przez oddział egzekucyjny. Nie sposób go uratować chyba, że podpisze pan jego ułaskawienie”. Pan Lincoln ze łzami w oczach wyciągnął kartkę papieru ze swej ręcznej torby i napisał na niej: „Ja, Abraham Lincoln, ułaskawiam tego człowieka z tego i nakazuję, aby nie został stracony”. Podpisał to swoim imieniem. A człowiek ten, pożegnawszy się, wrócił do tego więzienia i powiedział swemu przyjacielowi: „Mam twoje ułaskawienie”. I wyciągnął je – na kartce papieru i pokazał mu. A człowiek ten odrzekł: „Nie naśmiewaj się ze mnie. Oto czeka mnie śmierć, a ty przychodzisz z czymś takim? Nie wierzę temu. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. To nie prawda. Każdy może się podpisać, jako Abraham Lincoln”. On powiedział: „Ależ to jest podpis prezydenta”. Rzekł: „Zostałeś ułaskawiony”. Lecz tamten odwrócił się plecami i odszedł. Ów człowiek został stracony przez pluton egzekucyjny. A zatem oto jest amnestia od Abrahama Lincolna, prezydenta Stanów Zjednoczonych, aby uwolnić tego człowieka. A mimo tego rozstrzelano go. Przeprowadzono, więc śledztwo na szczeblu Sądu Federalnego i oto, jaki był werdykt: Ułaskawienie nie jest ułaskawieniem, jeśli nie jest, jako takie przyjęte. (…) Bóg daruje nam wszystko i daruje nam Swą łaskę – jest ułaskawieniem dla tych, którzy chcą przyjąć Boże Słowo, jako ułaskawienie. Lecz tylko samo przeczytanie tego nie oznacza, że jest się ułaskawionym. Chodzi o to, że musisz to zaakceptować, jako twoje ułaskawienie, że Bóg dał Swego Syna, by umarł na twoim miejscu – a wtedy jest ono ułaskawieniem. (…) Ułaskawienie Boże jest uwolnieniem od winy. Nie odwróceniem się przez jakąś psychologiczną naukę, która być może dała ci w jakiś sposób krótkie poczucie, że postąpiłeś właściwie przyłączając się do kościoła lub przyjęcie jakiegoś wyznania. Lecz jest to uwolnienie od twoich win przez moc Golgoty. Coś cię uwolniło. Nie ma już winy. Biblia mówi u Rzymian 5,1: „Dlatego nie ma teraz żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, którzy nie chodzą według ciała, lecz według Ducha”. A człowiek, kiedy zostanie uwolniony z grzechu, mężczyzna czy kobieta, w ich sercach nie ma już pragnienia, by chodzić za rzeczami tego świata. On został za darmo ułaskawiony i staje się nowym stworzeniem w Chrystusie Jezusie. On myśli o tym, co w górze, gdzie Chrystus siedzi po prawicy Bożej. On został za darmo uwolniony. On nie musi mieć jakiegoś księdza, by mu to mówił, albo jakiegoś kaznodziei, by mu to mówił. On wie w swym sercu, że został ułaskawiony, albowiem on to przyjął na tej podstawie, że Bóg mu to posłał przez Jezusa Chrystusa. Co to za uczucie, kiedy człowiek jest wolny od grzechu.
Opowiadano mi, że kiedy podpisano Zniesienie Niewolnictwa, (Proklamację dotyczącą niewolników na Południu) ustalono datę ich uwolnienia pewnego dnia o wschodzie słońca. Wszyscy niewolnicy wyszli z tych starych plantacji. A wielu młodych mężczyzn wspięło się na szczyty gór, aby jako pierwsi mogli zobaczyć wschód słońca, następnie starsi mężczyźni, trochę niżej, a kobiety i dzieci były u podnóży tych gór. Oczekiwali na długo przed świtem, bo rzemienie, którymi łojono im skórę, ciężkie utrapienia zostawiły piętno nieszczęścia na ich życiu, dlatego tęsknili za tym dniem, kiedy dowiedzą się o swoim wypuszczeniu na wolność. A Proklamacja o Zniesieniu Niewolnictwa mówiła, że w określonym dniu o wschodzie słońca będą wolni. I oni z wytęsknieniem wypatrywali tej godziny, kiedy słońce miało wzejść, z taką niecierpliwością, iż wspinali się na góry. Och, gdyby tylko grzesznicy dziś wieczorem mogli być tacy niecierpliwi, by poznać, że się jest ułaskawionym. Ty jesteś ułaskawiony z chwilą, kiedy przyjmiesz Jezusa Chrystusa za swego Zbawiciela. Wtedy jesteś ułaskawiony. Opowiadano, że ci młodzi mężczyźni wyczekiwali. A gdy tylko słońce zaczęło świecić na wschodzie, krzyczeli na dół do starszych ludzi: „Jesteśmy wolni”, a starsi ludzie na dół do kobiet i dzieci: „Jesteśmy wolni, jesteśmy wolni”, bo wzeszło słońce. O, kiedy człowiek zaprzedał się grzechowi, i gdy Syn Boży powstał z grobu owego poranka dla naszego usprawiedliwienia, powinno to moim zdaniem spowodować wołanie w całym narodzie: „Jesteśmy wolni od grzechu i hańby, za darmo ułaskawieni przez kajdany Golgoty”. Nic większego nie mogło być darowane ludzkiej rasie.