W 2004 roku pod koniec grudnia bardzo źle się czułam, miałam mdłości, nie mogłam jeść ani pić, bo zaraz wymiotowałam. W rodzinie podejrzewali że to grypa jelitowa. 1 stycznia 2005 roku pogotowie wzięło mnie do szpitala w Chodzieży, byłam bardzo osłabiona. Lekarz po badaniu stwierdził ostrą niewydolność nerek, po parę kropli oddawałam mocz, pojawiły się obrzęki nóg a także całego ciała.
W czasie gdy leżałam na sali słuchałam kazań z kaset brata Branhama. Byłam w sali z jedną panią, która nie sprzeciwiała się i razem słuchałyśmy.
Zrobiono mi wszelkie badania w szpitalu w Chodzieży i w Pile. Okazało się, że mój stan jest bardzo krytyczny. Obie nerki przestały pracować- całe pokryte były złogami. Widząc wyniki badań, lekarze orzekli, że wkrótce umrę.
i nie wiedziałam co się ze mną dzieje, aż w pewnej chwili zobaczyłam w mgnieniu oka całe moje życie. Błahe sprawy z życia, którymi się nie przejmowałam a nie miałam załatwione, stały się wielkimi. Czułam się zgubiona i potępiona. Zaczęłam wyznawać każdą rzecz, która mnie oskarżała i prosić o łaskę. Po pewnym czasie zobaczyłam światłość i poczułam uwolnienie. Zaczęłam śpiewać z całych sił i chwalić Pana.
W tym czasie, rodzina i wierzący w Panu się za mną modlili. Gdy doszłam do przytomności miałam bardzo zmieniony głos. Zawsze mówię cichym głosem a wtedy mówiłam mocnym, grubym tonem. Nie wiem czy tak w rzeczywistości krzyczałam, nikt mi nie powiedział.
Przyszła wizyta, lekarz koło mego łóżka wziął do ręki kasetę podniósł ręce do góry i coś powiedział ale nie zrozumiałam co. 14 stycznia karetka przywiozła mnie ze szpitala. Do domu wnieśli mnie na noszach. Byłam bardzo słaba i nie potrafiłam ustać na nogach. Opuchlizna schodziła, często oddawałam mocz. Powoli dochodziłam do zdrowia. Po miesiącu lekarz zlecił zrobić wyniki i stawić się do kontroli. Gdy przyszłam z wynikami lekarz nie mógł uwierzyć, że te badania są moje. Osobiście zrobił badania USG i powiedział, że nie wierzył, iż to jest ta sama osoba, którą leczył. Bóg zupełnie oczyścił moje nerki, zostałam uzdrowiona. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy się za mną modlili i za opiekę, w szczególności synowej Danusi i synowi Piotrkowi. Niech będzie Imię Pańskie uwielbione. Chwała Panu Jezusowi, że jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki.
Melania